Obiecałam dalsze wskazówki dotyczące hodowania własnych sadzonek. Wiem, trochę mi się zeszło, ale miałam problemy z poprzednim postem i musiałam jeszcze raz go opublikować.Takie życie.
Mam nadzieję, że nasiona skiełkowały i wyrosły małe papryczki. Moje wyglądają tak
Teraz trzeba je przesadzić do doniczek. Takich na przykład po zeszłorocznych bratkach czy innych kwiatkach. Jeśli nie macie to mogą być pojemniczki po jogurtach czy kefirach. Tylko nie zapomnijcie zrobić dziurek w dnie, żeby rośliny nie utopiły się z nadmiaru wody. Napełnijcie je ziemią, która została z wysiewów.
Delikatnie podważcie każdą sadzonkę tak żeby nie uszkodzić korzonków.
Ja posłużyłam się ołówkiem, bo gdzieś mi się schował pikołek, to znaczy taki patyk do pikowania. Zróbcie dziurkę w ziemi, włóżcie sadzonkę i delikatnie przyciśnijcie. Powinno to wyglądać mniej więcej tak:
Delikatnie podlejcie. Doniczki ustawcie na tackach, żeby nadmiar wody przy podlewaniu nie znalazł się na parapecie a później na podłodze. Wybierzcie najbardziej nasłonecznione okno i ustawcie tacki z doniczkami na takim parapecie. Zauważycie jak rośliny odwracają się do słońca. Jak za mocno się przechylą to obróćcie je przodem do tyłu.
Posadziłam kilka odmian papryki i dlatego każda doniczkę podpisałam. Wiem z doświadczenia, że w czasie wysadzania na miejsce stałe może zrobić się misz-masz, a ja lubię mieć porządek, przynajmniej w roślinach. A poza tym produkuję zawsze więcej, bo lubię obdarowywać rodzinę i znajomych.
Dzisiaj wysiałam pomidory, bo teraz to najlepszy termin. Do 15 maja pięknie nam wyrosną i po zimnej Zośce będzie można wszystko wysadzić. W tym roku postanowiłam posadzić koktajlowe czerwone i trochę żółtych, tak dla koloru w sałatce. I jeszcze karłowe samokończące, których nie trzeba uprawiać przy palikach, bo mają sztywne łodygi.
Zobaczymy co mi z tego wyjdzie. W stosownym czasie będę Was informować.
Wasza parapetowa ogrodniczka
Zostaw komentarz