Tarta porowo-serowo-pomidorkowa

/ Brak komentarzy

O Matyldo! Żeby tak mi się chciało gotować, jak mi się nie chce! W te upalne dni stanie przy kuchni to żadna przyjemność. Ale jeść coś trzeba. Ja to bym się zadowoliła pomidorem i bagietką, Misio też by mi uwierzył, że to najlepsze danie fit, ale tatuś to niekoniecznie. O godzinie 14-tej musi mieć zupkę, o 16-tej drugie danie. Jak niemowlę. Nie ma co się dziwić, jak się ma dziewięćdziesiąt lat to już prawie jak niemowlę. Takie życie. Dzisiaj upiekłam na obiad tartę. Taką na ostro. I bezmięsną. W upały nie ma się ochoty na mięso.

Jeśli macie ochotę na takie danie przygotujcie:

 – opakowanie gotowego ciasta na tartę ( no czy ja jestem masochistka żeby w taki upał zagniatać domowe ciasto?)

2-3 pory ( tylko biała część, resztę włóżcie do torebki i zamroźcie, zimą jak znalazł do zupy)

2 jajka

mały pojemniczek śmietany 18%

100 g sera pleśniowego

100 g sera żółtego ( zróbcie przegląd tygodnia w lodówce, na pewno znajdzie się jakiś zapomniany lekko obeschnięty kawałek)

kilka pomidorków koktajlowych ( jak macie, jak nie macie to jeden normalny, jak nie macie to też świat się nie zawali, po prostu będzie mniej kolorowo)

szczypta pieprzu i odrobina soli do smaku ( pamiętajcie że sery, zwłaszcza pleśniowy, są ostre i słone)

Formę do tarty wyłóżcie ciastem. Jeśli tak jak ja użyjecie gotowego, przykryjcie papierem w który był zawinięty. Wysypcie na wierzch groch albo fasolę. Ciasto trzeba trochę podpiec, a ziarenka nie pozwolą mu za bardzo urosnąć.

Wstawcie do piekarnika rozgrzanego do 200 stopni C na 10-15 minut, żeby lekko się zrumieniło.

W tak zwanym międzyczasie pory pokrójcie w cienkie plasterki i lekko przesmażcie na łyżce tłuszczu. Ja na maśle, ale może być olej czy oliwa.

 

Do miski wbijcie jajka, widelcem lekko ubijcie, dodajcie starty żółty ser i rozdrobniony pleśniowy, por, szczyptę soli i pieprzu.

 

Wszystkie składniki lekko wymieszajcie i wylejcie na podpieczony spód. Udekorujcie pomidorkami, jeśli posiadacie. U mnie w tym roku dostatek, bo obrodziły jak nigdy.

Wstawcie do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni C i pieczcie około 15 minut. Po tym czasie przykryjcie formę papierem, żeby nasze cudo za mocno nie zarumieniło się. Trzymajcie w piecu jeszcze 10-15 minut. Po tym czasie powinno wyglądać mniej więcej tak

 

I tym sposobem w pół godziny mamy pyszny obiad, albo podwieczorek, albo kolację. Co kto woli. Jak dodamy do tego sałatę, albo inną surówkę to danie jak się patrzy.

 

Mimo upałów namawiam do gotowania. Takich właśnie lekkich posiłków.

Wasza trochę już zmęczona upałami

Jola

Ps. Nie narzekamy, nie narzekamy nie narzekamy…..

Follow Jola:

Kobieta, żona, mama, babcia, przyjaciółka, pani psu, emerytka, szalona sześćdziesiątka i od niedawna blogerka. Zapraszam po rady, porady, pomysły i myśli. Jola

Latest posts from

Zostaw komentarz