Mam wszystkiego dosyć. Jadę „pogrzebać w guzikach”! Takie mam hasło dnia, jak mnie napadnie chandra. Raz na jakiś czas muszę się wyrwać z domu i pojechać do centrum handlowego żeby popatrzeć na ludzi, zajrzeć do ulubionych sklepów (a nuż a widelec trafi się jakaś dobra przecena), wypić espresso (tylko bez żadnych pyszności, bo idą w boczki). Mieszkam po Warszawą, w otulinie Puszczy Kampinoskiej. Jest przepięknie, tylko do ludzi daleko. Więc (od „więc” nie zaczyna się zdania, wiem, wiem) jak mnie nerw chwyci (ulubione powiedzenie męża) wsiadam w autobus i do stolicy. Pochodzę sobie, popatrzę, głowa mnie rozboli od głośnej muzyki (bo centra handlowe tak mają) i wracam do domu szczęśliwa, że nie muszę żyć w takim wariatkowie. Zbliżają się święta i to był pretekst, żeby wybrać się na zakupy. Może trafi mi się jakiś sensowny prezent dla dzieci, coś dla wnuków, że o mężu nie wspomnę. Ala najbardziej ciągnie mnie do sklepów z dekoracjami. Po prostu dostaję tam amoku. Wszystko bym kupiła, bo lubię „ucudaczyć” cały dom świątecznie. Niestety, piękne świecidełka troszku drogie, przy naszej choince do sufitu wiecie co to znaczy. A może by tak samej coś zrobić? Pewnie macie stare, trochę podniszczone bombki albo jednobarwne mało ciekawe. Ja takich mam sporo, bo niestety jak kupowałam komplety, to część była bez ozdób. Pomyślałam, że można z nich wyczarować cudeńka. W Empiku kupiłam kolorowe cekiny, koraliki, klej z brokatem, kolorowe kleje-żele z brokatem, klej wikol. Wyciągnęłam z zaczarowanego pudełka kawałki starych koronek, wstążeczek, pasmanterii, koraliki, które wnuczki pogubiły w czasie zabawy, a babcia skrzętnie pozbierała, i puściłam wodze fantazji. Z pierwszą było trochę trudno, bo trzeba nabrać wprawy. Najpierw wikolem przykleiłam koronkę, później do niej koraliki, zrobiłam fantazyjne wzorki kolorowym klejem-żelem i obsypałam cekinami. Bombkę trzeba powiesić, żeby klej dobrze wysechł. Z następnymi szło coraz lepiej, każda była inna. Wyglądały jako ten Kopciuszek, którego dobra wróżka zamieniła w księżniczkę. Powiecie, że nie mam co robić i wymyślam takie głupstwa. Zapewniam Was, że się nie nudzę i często mam wszystkiego „po kokardkę”. Ale taka odskocznia od codziennych obowiązków dobrze działa na całokształt. Daje tyle zadowolenia i satysfakcji, że warto czasami (a właściwie zawsze) poszukać w sobie kreatywności i zdolności artystycznych. Każda z Was je ma, tylko nie każda je odkryła. Spróbujcie. Powodzenia!
Jola
Kobieta, żona, mama, babcia, przyjaciółka, pani psu, emerytka, szalona sześćdziesiątka i od niedawna blogerka. Zapraszam po rady, porady, pomysły i myśli. Jola
Latest posts from Jola
- Pascha wielkanocna - 15 kwietnia, 2019
- Bułeczki śniadaniowe - 10 kwietnia, 2019
- Domowy serek jogurtowy - 9 kwietnia, 2019
Podobne posty
Wiklinowe metamorfozy.
Lubicie koszyki wiklinowe? Ja uwielbiam. Mam ich mnóstwo. Małe, duże, okrągłe, prostokątne. Z uchwytami na... Czytaj więcej
Smutne skrzynki balkonowe
Nadeszła niestety zima. Przestaliśmy wychodzić na balkon, na taras na kawkę, papieroska, poczytać. Zostały zapomniane... Czytaj więcej
Przedświąteczne rady
Dlaczego ważny jest „biznes plan” i co zrobić, żeby nie zwariować z nadmiaru obowiązków. Za... Czytaj więcej
Święta, święta…
Dziesięć lat temu (o matko, jak ten czas leci!) przed Bożym Narodzenie przeprowadziłam się... Czytaj więcej
Zostaw komentarz