Święta tuż tuż. Soboto-niedziela jeszcze bliżej. Może by tak upiec pierniczki? To odpowiedni czas, bo po upieczeniu muszą poleżeć i skruszeć. Na początku są dosyć twarde, ale później rozpływają się w ustach. Sama rozkosz. Lubię je piec, bo one jako pierwsze roztaczają świąteczne zapachy.
Kilka lat temu pierniczki w kształcie choinki udekorowałam zielonym lukrem, przykleiłam kolorowe cukrowe dekoracje – drobniutkie groszki, śnieżynki, gwiazdki.
A teraz przepis. Przygotujcie:
pół kilograma mąki pszennej, 20 dkg miodu, 20 dkg cukru pudru,12,5 dkg masła, czubatą łyżeczkę sody, szczyptę soli,1 torebkę przyprawy do piernika (ja używam firmy Kamis, bo uważam, że jest najbardziej aromatyczna).
Rozpuśćcie masło, dodajcie miód, cukier i przyprawę do piernika i lekko podgrzejcie. Do przestudzonej masy dodajcie jajko, mąkę, sodę i sól. Dobrze wyróbcie, zawińcie w folię spożywczą i włóżcie do lodówki (nawet na 2 dni). Ciasto podzielcie na kilka części, łatwiej je rozwałkować (na grubość 0,5 cm). Wytnijcie foremkami ciasteczka, z braku takowych może być kieliszek, szklaneczka czy ciekawego kształtu pudełeczko. Układajcie na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, koniecznie! Lubią małpiszony przywierać. Piekarnik rozgrzejcie do temperatury 165 stopni C z termoobiegiem. Pieczcie cirka jebałt 6minut, ale z czuciem. Znacie swój piekarnik i same musicie zadecydować, kiedy wyjąć je z pieca. Muszą być jasnobrązowe. Nie przejmujcie się, że są miękkie, nie dziubcie je patyczkiem, bo to zmyłka. Po wyjęciu z piekarnika zaraz stwardnieją. Gdy dobrze wystygną przełóżcie je najlepiej do metalowych pudełek. Ja mam ich kilka, takich po napojach wzmacniających tych z apteki i tych z monopolowego. Świetnie się sprawdzają. Pierniczki piekę od lat. Próbowałam różnych przepisów, ale dopiero ten wydaje mi się najlepszy. Jest nieskomplikowany, a efekt zachwycający (ten efekt musiałam głęboko schować, bo nie doczekałby do świąt). Spróbujcie,to naprawdę proste. Na pewno Wam się uda. Powodzenia!
Zostaw komentarz