Trzymajcie kciuki!

No i stało się. Od kilku dni jestem 60+. Co zrobić z tak pięknie rozpoczętym okresem w moim życiu? Bo to, że pięknie się zaczął to fakt. Rano dostałam od męża wspaniały bukiet kremowych róż (nie żeby zaraz 60, ale i tak był okazały!). Potem moje wspaniałe dzieci, synowa, zięć i wnuki zajechały z okrzykami przed dom, odśpiewały 100 lat - słyszała ich chyba cała wieś - tak było głośno. Potem tort (dobrze, że bez świeczek, bo wartość świeczek przewyższała wartość tortu:) i szampan i prezent, laurki od wnuków, medal od Hani i Ali dla najlepszej babci na świecie. I co dalej? Coś się kończy, coś zaczyna. Pomyślałam, że trzeba zrobić coś szalonego. Córka podsunęła mi pomysł, żebym założyła blog. Co to jest blog to mniej więcej wiem. Ale żeby zaraz prowadzić? W tym wieku? A co tam. Czy kobieta, która kończy 60 lat już nic nie może, nic nie powinna, bo nie wypada? Mam ochotę zmierzyć się z tym wyzwaniem. Zostać blogerką, do której będą zaglądały kobiety, nie - dziewczyny w moim wieku, którym tak jak mnie chce się jeszcze chcieć - coś zrobić ze sobą, z wnukami, z dziećmi. Może mi się uda. Marzenia nic nie kosztują. Marzenia czasami się spełniają. Jola