Moje kochane „Kury Domowe”

/ Brak komentarzy

IMG_20151125_233255

Moje kochane „Kury Domowe”! No nie obrażajcie się, sama nią jestem od 10 lat. Nie żebym była złośliwa, jestem ostatnią osobą na świecie, o której to można powiedzieć. Ale chciałabym dzisiaj niektórymi z Was trochę potrząsnąć. Spójrzcie w lustro. Jak Wy wyglądacie! Nie, nie mówię do Ciebie, Ty wyglądasz super, Ty też. Ale Ty! Zlituj się kobieto! Że co, że siedzisz w domu i nikt Cię nie widzi? A mąż, a dzieci? Młoda, mówisz, że dopiero urodziłaś dziecko, że nie masz siły? Rozumiem Cię bardzo dobrze. Sama mam troje dzieci i wiem co to znaczy. Nieprzespane noce, bo zmęczony mąż nie wstaje do dziecka (słyszysz, że ktoś w tej rodzinie musi pracować – oj, oj, biedny, malutki), maleństwo płacze i nie wiesz co mu jest (nakarmione, pielucha sucha, zdrowe, no niestety niektóre tak mają). Ty marzysz o chwili spokoju, masz czasami wszystkiego dość. Chodzisz w starych spodniach dresowych, rozciągniętej podkoszulce, siano na głowie. A co będzie, jak wpadną do Ciebie koleżanki singielki? Staną przy łóżeczku dzidzi, przez chwilę będą achy i ochy, jakie podobne do Ciebie. Posiedzą pół godziny, bo tak wypada, będą ukradkiem wymieniały między sobą wymowne spojrzenia i och przepraszamy, ale zapomniałyśmy, że jesteśmy umówione. Wierz mi, zdążą tylko zamknąć drzwi i obrobią Ci dupkę, aż Cię uszy będą piekły. Nie daj im tej satysfakcji. A mąż – wróci z pracy, chwilę zajmie się dzieckiem, a potem będzie Cię porównywał z koleżankami stosownie ubranymi, umalowanymi, beztroskimi. Radzę Ci z całego serca nie dopuść do tego. Wyrzuć te stare ciuchy, umyj włosy, załóż świeżą bluzkę, troszkę wody toaletowej (delikatnie, bo maleństwa nie zawsze to lubią), trochę biżu. Zobaczysz, od razu poczujesz się lepiej, mąż też to zauważy i oprzytomnieje. Bo może być tak że…(a już nie będę krakać). A teraz Wy starsze „Kury Domowe”. Nie myślcie, że o Was zapomniałam. Hej, do Ciebie mówię. Czy Ty pół dnia musisz chodzić w szlafroku albo nie daj Boże w koszuli nocnej? No nie wierzę, często Ci się to zdarza? Zlituj się kobieto! Potem dziwisz się, że chłopa ciągle nie ma w domu, że na ryby, że z kolegami! Ja sama uciekałabym od takiej baby, w dodatku gderającej. Bo niestety tak jest,że w szlafroku częściej się gdera. Wiem co mówię. Pozwalam Ci wypić poranną kawę w szlafroku i koniec (sama tak robię, uwielbiam te chwile, szczególnie latem na tarasie). Potem masz wziąć się w garść, ubrać się jak należy, tylko nie w tę starą spódnicę i wypłowiały sweterek „bo szkoda go wyrzucić jest jeszcze dobry”. Uczesz włosy, zrób sobie „oko”, pomaluj usta, może jakieś koraliki na szyję. Od razu poczujesz się młodsza o parę lat, a tak zwane przyjaciółki nie będą mogły spać, bo nie będą wiedziały co się dzieje. On też nie będzie wiedział, ale na wszelki wypadek rzadziej będzie wychodził z domu, chyba że z tobą. Powiecie, że się wymądrzam. Nie kochane, staram się tylko dać Wam parę dobrych rad. W święta Bożego Narodzenia minie 40 lat naszego naszego małżeństwa. Znajomi śmieją się, że nie możemy bez siebie oddychać. To prawda. Ale o szczęście trzeba dbać. Czasami mu pomóc. Choćby szminką lub nowym sweterkiem. Że o dobrym słowie nie wspomnę. Powodzenia:)

Jola

Follow Jola:

Kobieta, żona, mama, babcia, przyjaciółka, pani psu, emerytka, szalona sześćdziesiątka i od niedawna blogerka. Zapraszam po rady, porady, pomysły i myśli. Jola

Latest posts from

Zostaw komentarz