Makaron maratończyka

/ Brak komentarzy

Tydzień temu odbył się Warszawski Maraton Orlen. Brał w nim udział mój ulubiony maratończyk Dawid. Coby miał siłę biegać ugotowałam mu spaghetti, bo podobno kluchy dobrze robią na kondycję. Miało być bez mięsa, to było. Prosisz, masz.

Najpierw sos, bo on najważniejszy, w sensie smakowym a nie kondycyjnym. Przygotowałam:

dużą cebulę pokrojoną w kostkę

5 dużych ząbków czosnku przeciśniętych przez praskę

1 marchew startą na tarce jarzynowej o drobnych oczkach

1 dużą łodygę selera naciowego drobno pokrojonego

opakowanie passaty pomidorowej (albo domowy przecier)

trochę oleju, ja używam rzepakowy

odrobinę płatków chili jeśli lubicie ostrzejszy sos

zioła kuchni włoskiej najlepiej świeże plus mój ukochany lubczyk, jak nie macie mogą być suszone np. Kamis

starty parmezan, dużo, oczywiście najlepiej kupić w kawałku i samemu zetrzeć, inny smak20160430_230118_Richtone(HDR)

Na patelnię wlałam olej, mniej więcej 4-5 łyżek, wrzuciłam wszystkie warzywa i dusiłam do miękkości. Nie powiem Wam jak długo, bo wszystko robię na oko, ale nie za długo, żeby się nie rozciapciały. Powinny być raczej al dente. Wlałam passatę, wrzuciłam posiekane świeże zioła: oregano, rozmaryn, tymianek, lubczyk, szczyptę płatków chili, sól do smaku. Na małym ogniu pyrkał sobie z 15 minut.

W tak zwanym międzyczasie ugotowałam makaron. Powinien być raczej niedogotowany. Dojdzie do siebie w sosie. Przed odcedzeniem makaronu wlejcie kilka łyżek wody makaronowej do sosu. Lepiej przyklei się do klusek.

I na koniec mój sekret. Po odlaniu makaronu, jeszcze na durszlaku, posypałam go parmezanem i lekko przemieszałam. Zapach nieziemski. I taki oblepiony serem wrzuciłam do sosu. Delikatnie połączyłam makaron z sosem, wyłożyłam na głęboki półmisek, jeszcze raz, tym razem obficiej posypałam parmezanem i posiekaną bazylią.

Spaghetti z takim sosem jest ulubionym daniem mojej rodzinki. No pare innych dań też. Tak czy siak Dawidowi smakował i mam nadzieję, że choć w minimalny sposób przyczynił się do świetnego wyniku w maratonie.

Pozdrawiam, życzę powodzenia w kulinarnych szaleństwach

Wasza Jola

Follow Jola:

Kobieta, żona, mama, babcia, przyjaciółka, pani psu, emerytka, szalona sześćdziesiątka i od niedawna blogerka. Zapraszam po rady, porady, pomysły i myśli. Jola

Latest posts from

Zostaw komentarz