Wczoraj zdradziłam Wam przepis na serek jogurtowy a dzisiaj będę namawiać na upieczenie bułeczek. No z czymś ten twarożek trzeba zjeść. Prostszego przepisu chyba nie znajdziecie. Piekę je codziennie albo co drugi dzień. W zależności od mocy przerobowych mojego Misia albo wnuków. Praktycznie od stycznia nie kupuję pieczywa w sklepie.
Przygotujcie:
0,5 kg mąki pszennej
1 opakowanie suszonych drożdży
2 łyżeczki soli
1 łyżeczkę cukru
300 ml ciepłej wody
W misce wymieszajcie suche składniki, wlewajcie powoli wodę i wyrabiajcie za pomocą miksera, robota albo własnych rąk. Przykryjcie ściereczką i odstawcie do wyrośnięcia w najbardziej ciepłe miejsce w domu. U mnie świetnie sprawdza się grzejnik w łazience. Po około godzinie jeszcze raz krótko wyróbcie i na stolnicy albo dużej desce uformujcie bułeczki. Albo bagietki. Co Pani Hrabina woli. Ułóżcie na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Przykryjcie ściereczką i jeszcze raz odstawcie na około pół godziny do ponownego wyrośnięcia. Z tej porcji mąki wyjdą 2 bagietki albo 15 bułeczek. Cirka jebałt.
Kiedy nasze pieczywko znowu wyrośnie posmarujcie roztrzepanym jajkiem i posypcie ulubionymi ziarenkami. Makiem, sezamem, kminkiem, czarnuszką czy innym słonecznikiem. Ja zawsze kilka zostawiam nie posypane bo Kubuś woli bez tego na wierzchu. Wstawcie do zimnego piekarnika i ustawcie temperaturę na 200 stopni C. Powinny się piec około 30 minut do ładnego zrumienienia. Jeśli lubicie i zęby na to pozwolą to niech posiedzą w piekarniku jeszcze 5 minut. Będą bardziej rumiane i mocno chrupiące.
Prawda że apetycznie wyglądają? A jeszcze lepiej smakują. I co najważniejsze wiecie co jecie. I jecie bezkarnie. Z domowym serkiem, domowym dżemikiem, kawką z mleczkiem. Śniadanie mistrzów.
Życząca Wam smacznego
Jola
Ps. Dzisiaj upiekłam bułeczki z dodatkiem mąki orkiszowej (pół na pół), której wielgachną torbę dostałam od serdecznego kolegi Jędrzeja. Też pyszne. Następnym razem spróbuję upiec z samej orkiszowej. Dam znać jak wyszły i opowiem jak smakowały.
Zostaw komentarz