Wczoraj zagroziłam mężowi, że dopóki nie pozbędzie się zbędnych kilogramów, przez wzgląd na lojalność nie napiszę ilu, zero słodkości. Wprawdzie awanturował się, że przecież nie słodzi herbaty, że chóć kawałek czekuladki do kawy, byłam nieugięta. Dzisiaj już trochę mniej, bo synuś z rodzinką zapowiedział się na obiad. Jak obiad to i coś słodkiego na deser. Ale nie za bardzo słodkiego i nie za bardzo pracochłonnego. Ene due rabe… padło na bułeczki drożdżowe z kruszonką.
Jeśli macie ochotę na takie przygotujcie:
500g mąki pszennej
30g drożdży
3 łyżki mleka
3 łyżki cukru
50g masła
2 jajka
1 opakowanie maślanki, małe, 330ml
1 łyżeczka soli
Na kruszonkę:
50g mąki
25g zimnego masła
25g cukru pudru
Do letniego mleka wkruszcie drożdże i wsypcie 1 łyżkę cukru. Rozetrzyjcie i postawcie w ciepłym miejscu, żeby wyrosły. W tak zwanym międzyczasie mąkę przesiejcie do miski. Podobno się napowietrza i dobrze wpływa na jakość wypieków. Tak mówią stare gospodynie, a ze starymi gospodyniami się nie dyskutuje. One zawsze mają rację. Maślankę lekko podgrzejcie. Masło roztopcie, najlepiej w małej miseczce, w mikrofali. Tylko nie spuszczajcie z niego oka. Ma się tylko lekko rozpuścić, a nie wykipieć. Dodajcie 1 jajko, 2 łyżki cukru i sól. Widelce dobrze roztrzepcie. Gdy rozczyn drożdży będzie gotowy dodajcie go do mąki, tudzież maślankę i masło z jajkiem. Jeśli jesteście szczęśliwymi posiadaczami robota z hakiem to zrobi resztę czarnej roboty za Was. Jeśli nie, trzeba schować dumę do kieszeni i wezwać do pomocy męskie ręce. Jeśli ich nie posiadacie musicie same wyrobić te cholerne ciasto. Nie martwcie się. Nie takie rzeczy robiło się z przyjaciółką na rynku w Pułtusku. Przykryjcie ściereczką i postawcie na około godzinę w najcieplejszym miejscu w domu do wyrośnięcia. Powinno podwoić swoją masę, wielkość, czy jak to się nazywa.
Teraz przygotujcie kruszonkę. Wszystkie składniki połączcie palcami. Powinna wyglądać jak drobniutkie zaciereczki. Jeśli masło będzie za miękkie może zrobić się gładka masa a nie kruszonka. Nic to. Wstawcie do lodówki na parę minut. Masło stężeje i bez problemu da się pokruszyć.
Wyrośnięte ciasto wyłóżcie na stolnicę albo blat kuchenny. Ha, ha. Której młodej gospodyni zmieści się stolnica w kuchni.Jeszcze raz lekko zagniećcie, uformujcie wałek i pokrójcie go na 16 kawałków, żeby bułeczki były mniej więcej tej samej wielkości. Brzegi wywińcie do dołu i uformujcie zgrabne kulki.
Przykryjcie ściereczką i postawcie w ciepłe miejsce na około 40 minut do ponownego wyrośnięcia.
Drugim jajkiem, roztrzepanym, posmarujcie bułeczki, posypcie kruszonką. Tak na bogato. Nie żałujcie. Wstawcie do piekarnika rozgrzanego do temperatury 180 stopni.Na dno piekarnika wstawcie blaszkę z wodą, żeby było jak w piekarni. Woda sprawi, że będą pulchniutkie. Pieczcie około 20 minut. Z termoobiegiem.
Przed wyjęciem z piekarnika wygońcie wszystkich domowników z kuchni, bo jak zobaczą efekty Waszej pracy rzucą się na nie i mogą się poparzyć.
A jak trochę przestygną…… Dobra herbata, albo aromatyczna kawa, miód, dżemy różnego rodzaju. Będziecie jak w raju.
Anieli takich pyszności nie jadają. Przynajmniej tak twierdzi mój Misio. Dzisiaj miał dyspensę. Tylko dzisiaj.
Wasza wyrozumiała
Jola
Zostaw komentarz